Polska świetlana przyszłość

Tekst wystąpienia Piotra Naimskiego podczas Third Annual Kosciuszko Chair Spring Symposium, 6 kwietnia 2013 w Waszyngtonie.

POLSKA ŚWIETLANA PRZYSZŁOŚĆ:

GAZ ZŁUPKÓW, GAZYFIKACJA WĘGLA I SUWERENNOŚĆ ENERGETYCZNA

Piotr Naimski, poseł PiS

Bezpieczeństwo energetyczne stało się dla rządów krajów suwerennych pod koniec XX wieku wyzwaniem, kłopotem, bólem głowy, narzędziem uzasadniającym polityczne strategie, celem działania. Niepotrzebne można skreślić, ale pewne jest, że bezpieczeństwo energetyczne jest modne. Ta moda nie wydaje się modą sezonową i łatwo przemijającą. Od mniej więcej dwudziestu lat nawet w tak zwanej starej Europie politycy zauważają, że dostawy surowców energetycznych, ich przetwarzanie i dystrybucja energii to problem nie tylko rynkowy. Nawet w Berlinie otwarcie musiano przyznać, że ministerstwo spraw zagranicznych też ma coś do powiedzenia w sprawach energetycznych. Ministrowie ds. energii w UE wzdychają czasem, że na ich spotkaniach przydaliby się koledzy z resortów zajmujących się polityką zagraniczną i bezpieczeństwem państwa przez duże „B”. Coraz częściej obarcza się decyzjami w tej sprawie premierów i prezydentów . Europejskie szczyty obradują coraz częściej na tematy energetyczne.

W wersji z 2003 roku rosyjskiej doktryny bezpieczeństwa energetycznego wprost zapisano, że eksport ropy i gazu ma służyć rosyjskiej polityce zagranicznej. To w spotkaniach Putina z Angelą Merkel wykluwają się praktyczne zasady współpracy – Rosja daje gaz i ropę, Niemcy najnowsze technologie i europejski rynek dla surowców ze wschodu a jak trzeba to i centrum szkolenia dla armii rosyjskiej też w Rosji zbudują. Ani Berlin ani Moskwa nie miały zamiaru pytać i nie pytały Warszawy o opinię w sprawie strategicznego nowego gazociągu pod Bałtykiem łączącego Rosję z Niemcami.

Rosjanie przystąpili do budowy nowej elektrowni jądrowej w Kaliningradzie bez pytania o opinię w Wilnie albo Warszawie. Elektrownia stanie 60 km od polskiej granicy a produkowana w niej energia ma być przeznaczona dla… Polski. Tylko Polska jeszcze o tym nic oficjalnie nie wie. Miejmy nadzieję, że decyzje w tej sprawie będą jednak zapadały w Warszawie.

Na salonach UE Polskę traktuje się mniej więcej tak jak Chiny na salonach światowych. Jesteśmy tymi brudasami, którzy na nieszczęście mają dużo węgla i trzymając się go kurczowo trujemy ludzkość i ocieplamy klimat. Różnica polega na tym, że Chińczycy nie muszą się tym specjalnie przejmować i robią swoje a Polska musi się liczyć z…możliwością nałożenia kar przez Komisję Europejską w przypadku prób wyłamania się spod dyktatu zwolenników walki z klimatem i forsowania odnawialnych źródeł energii. W epoce dzisiejszej suwerenność w praktyce wyraża się m.in. zdolnością do samodzielnego kształtowania narodowej polityki energetycznej i prowadzenia polityki, która uniemożliwi wywieranie na kraj nacisków przez państwa, organizacje lub międzynarodowe koncerny działające w swoich, niekoniecznie zbieżnych z naszymi, interesach.

Historyczne niedogodności położenia Polski między Rosją i Niemcami dają o sobie znać także w dziedzinie energetyki. Niemcy najchętniej widzieliby w naszym kraju rynek zbytu dla swoich turbin gazowych, biogazowni, elektowni wiatrowych i paneli fotowoltaicznych. Mają je w nadmiarze u siebie i pogrążają się w strachu, że miliardy zainwestowane w przemysł odnawialnych źródeł energii nigdy nie zwrócą się. Rosja dąży do uzupełnienia swojego politycznie motywowanego eksportu gazu i ropy eksportem do Polski energii elektrycznej. Obydwa kraje byłyby zachwycone, gdyby udało się zmusić Polskę do rezygnacji z węgla jako podstawowego źródła energii pierwotnej. Dodatkowo perspektywa uruchomienia produkcji gazu ze złóż łupkowych w Polsce jest dla regionalnego monopolu Gazpromu realnym zagrożeniem. Czy te scenariusze będą realizowane? To zależy, może nie w całości, ale w dużej mierze, od nas, od polskiego rządu i polskich wyborców.

Polska energetyka oparta jest w ponad 90% na węglu kamiennym i brunatnym. Trochę ponad 3% energii pochodzi z gazu, ok 2% z hydroelektrowni. Polska ma możliwości transgranicznej wymiany energii elektrycznej i netto eksportuje ok. 5 TWh. Produkuje się w Polsce ok. 148 TWh rocznie i prawie wszystko zużywa w kraju. Do roku 2016 z niewielką możliwością poślizgu powinno się w Polsce zastąpić ok 6,5 tysiąca MW zainstalowanej mocy nowymi elektrowniami. Trwa w Polsce dyskusja, czy mają to być nowoczesne, wysokowydajne elektrownie węglowe, czy też niektóre jednak oparte o gaz. Czasu jest niewiele i niestety zapadają decyzje oparte na doraźnych przesłankach, jak np. chwilowo taniejąca energia, co prowadzi czasem do porzucenia planów budowy węglowych elektrowni.  .

Można powiedzieć, że Polska energetyka i gospodarka stoją na węglu. Węgiel jest dla Polski błogosławionym darem ale jak się okazuje także kłopotem. Udokumentowane zasoby geologiczne w Polsce to ok. 48 500 mln ton węgla kamiennego i ok. 22 600 mln ton węgla brunatnego. Obecnie szacowane zasoby przemysłowe to 4 170 mln ton kamiennego i ok. 1 290 mln ton węgla brunatnego. Przy obecnej wielkości wydobycia starczyłoby węgla kamiennego na 60 lat i brunatnego na 20 lat. Oczywiście uwzględniając zasoby geologiczne Polska ma zapasy wystarczające na kilkaset lat. Świadomość posiadania takiego bogactwa, tradycja i brutalne często dążenie konkurencji do wyeliminowania polskiego węgla powodują, że często ograniczamy się do obrony status quo w polskim górnictwie i przetwórstwie węgla. Tymczasem powinniśmy w Polsce skupić się na opracowywaniu i wprowadzaniu czystych i wydajnych, nowoczesnych technologii użycia węgla jako źródła energii. Nade wszystko jednak nie powinniśmy ustawać w pracach nad zwiększeniem przemysłowych zasobów węgla w Polsce. Bogactwo teoretyczne trzeba zamieniać w praktyczne. Węgiel pozostanie jednym z podstawowych źródeł energii przez wiele dziesięcioleci a może i dłużej. Opracowywane w Polsce własne technologie użycia węgla będziemy mogli z powodzeniem eksportować do krajów, które z niego nie maja zamiaru rezygnować.

Zużywamy w Polsce nieco ponad 14 mld m. sześć gazu rocznie. Ok. 10 mld to import z Rosji na podstawie długoterminowego kontraktu /do roku 2022/. Ok. 4,5 mld m sześć to produkcja własna ze złóż konwencjonalnych. Niewielkie ilości kupujemy z Niemiec i Czech.

Gaz ziemny jest podstawowym surowcem dla polskiego przemysłu chemicznego, głównie nawozów sztucznych oraz jako źródło energii w przemyśle i rafineriach. Duża część gospodarstw domowych w Polsce używa gazu do przygotowywania posiłków a ok. 800 tys. gospodarstw domowych do ogrzewania. Gaz stanowi jednak tylko 12% zużywanej w Polsce energii pierwotnej. Jest równocześnie trudny do zastąpienia w niektórych sektorach gospodarki. To dlatego pomimo niskiej relatywnie konsumpcji gazu w Polsce jesteśmy tak wrażliwi wobec niebezpieczeństwa wstrzymania dostaw od rosyjskiego Gazpromu, który w praktyce monopolizuje import do Polski.

Zasoby gazu w złożach konwencjonalnych szacowane są w Polsce na ok. 1000 mld m. sześć. w tym ok. 140 mld to zasoby przemysłowe. Przygotowane do wydobycia to ok. 30 mld m sześć. Nie znaczy to oczywiście, że możliwe jest nagłe, skokowe zwiększenie wydobycia w Polsce. Realnie można liczyć na wzrost wydobycia krajowego do ok. 6 mld m. sześc rocznie i utrzymanie go na tym poziomie przez wiele lat.

Ilustracją dla opisu polskich kłopotów z Moskwą może być historia polsko-rosyjskich relacji w związku z budową i eksploatacją gazociągu Jamalskiego łączącego Rosję z Niemcami via Polska oraz kontraktu gazowego z Gazpromem. Mało osób chce uwierzyć, że strona polska nie czerpie w praktyce żadnych korzyści z przesyłu ok. 28 mld m. sześć. rosyjskiego gazu rocznie na odcinku ok 600 km w poprzek Polski. Jeśli dodać do tego, że pomimo ostatnio uzyskanej obniżki ceny Polska płaci za rosyjski gaz znacznie więcej niż odbiorcy w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii a ponadto w każdej chwili może grozić kryzys w dostawach /jak w latach 2006 i 2009/ to zrozumiałe się staje nasze dążenie do dywersyfikacji źródeł importu i dróg dostaw do Polski. Dopóki Gazprom będzie w praktyce monopolistą w Polsce i szerzej w regionie Środkowej Europy dopóty warunki kontraktowe proponowane przez Rosjan będą skrajnie niekorzystne.

 Ceny rosyjskiego gazu dla największych odbiorców w Europie w 2011r.

Цены „Газпрома” для зарубежных клиентов*
$/1000 куб. м

2011

2010

изм.

Macedonia Македония

462

381

21%

Bośnia i Hercegowina Босния и Герцеговина

429

339

27%

Polska Польша

420

331

27%

Czechy Чехия

419

326

29%

Grecja Греция

414

359

15%

Włochy Италия

410

331

24%

Szwajcaria Швейцария

400

296

35%

Francja Франция

399

306

30%

Kraje bałtyckie (Litwa, Łotwa, Estonia) ** Страны Балтии (Литва, Латвия, Эстония)**

397

333

19%

Bułgaria Болгария

391

311

26%

Austria Австрия

387

305

27%

Węgry Венгрия

383

350

9%

Turcja Турция

381

326

17%

Rumunia Румыния

380

325

17%

Niemcy Германия

379

270

40%

Słowenia Словения

377

312

21%

Niderlandy Нидерланды

366

308

19%

Finlandia Финляндия

358

273

31%

Mołdawia ** Молдова**

338

247

37%

Słowacja Словакия

333

371

-10%

Ukraina ** Украина**

309

256

21%

Białoruś ** Беларусь**

261

185

41%

Armenia ** Армения**

180

171

5%

Source: http://www.vedomosti.ru/library/news/1859763/skolko_stoit_rossijskij_gaz

Śp. Prezydent Lech Kaczyński i rząd PiS Jego brata Jarosława Kaczyńskiego przygotowali program dywersyfikacji źródeł importu zarówno gazu jak i ropy naftowej do Polski. Zaprojektowany został gazowy interkonektor między Polską i Danią, zaczęto rozbudowę magazynów gazu, rozpoczęto przygotowania do budowy terminala LNG nad Bałtykiem w Świnoujściu, stworzono konsorcjum do budowy ropociągu z Odessy nad Morzem Czarnym do Polski.  Następny rząd Donalda Tuska podtrzymał jedynie decyzję o budowie terminala LNG ale nawet ta inwestycja będzie opóźniona przynajmniej o rok, czyli możemy spodziewać uruchomienia terminala w drugiej połowie 2015 roku. Oddany do eksploatacji terminal o wydajności 5 mld m. sześć znacznie poprawiłby możliwości importu gazu, jednak nie rozwiąże wszystkich problemów.

Wg statystyk Polska musi sprowadzić z zagranicy ok 30% całości potrzebnych nośników energii. Teoretycznie powinniśmy czuć się bardziej bezpieczni od wielu europejskich krajów, które zależą od importu w znacznie większym stopniu. Jednak nasz import niemal w 100% pochodzi z Rosji i sprawia, że nie czujemy się bezpieczni. Jednokierunkowy import gazu nie jest niestety jedynym polskim kłopotem.

Polska będąc członkiem UE zmuszona jest do uczestnictwa w programie redukcji emisji CO2. Nie miejsce tu na krytykę całej ideologii walki z globalnym ociepleniem. Wydaje się, że naukowe przesłanki dla tych działań są wątłe. Wystarczy zwrócić uwagę na samobójczą taktykę przyjętą przez UE. Unia narzuca sobie poziom i sposób ograniczania emisji, których nikt poza Europą nie chce w praktyce przyjąć. Przemysł europejski traci konkurencyjność wobec Azji, Ameryki Płd. ale też wobec USA. Niby wszyscy się w UE obawiają odpływu przemysłu poza granice Unii, ale …przywiązanie do dogmatu „klimatycznego” jest sprytnie wykorzystywane przez te firmy i rządy w UE, które zainwestowały miliardy euro w nowe technologie i produkcję urządzeń dla energetyki odnawialnej. Ci, którzy w te nowości zainwestowali chcą odebrać dywidendę z zainwestowanego kapitału. Problem w tym, że energia z wiatru, słońca etc jest na ogół znacznie droższa niż z tradycyjnych elektrowni węglowych, gazowych czy też nuklearnych. Zatem wymaga dopłat oczywiście z kieszeni podatników i konsumentów. Firmy zaangażowane w energetykę odnawialną wymagają utrzymania tych dopłat a źródłem finansowania mają być m. in dochody ze sprzedaży zezwoleń na emisję CO2. Ten podatek od emisji CO2 będzie uderzał w pierwszej kolejności w przemysł ciężki i w energetykę opartą na kopalnych  nośnikach energii. Mechanizm, jeśli zostanie wprowadzony w życie, spowoduje, że takim krajom jak Polska będzie bardzo trudno rozwijać się szybciej niż „stara, zachodnia” Europa a przecież naszym celem jest szybkie wyrównanie poziomów życia w obrębie UE. Tak jak konkurencyjność całej gospodarki UE będzie obniżona wobec reszty świata tak konkurencyjność polskiej gospodarki wobec krajów członkowskich UE będzie zagrożona. Tzw. ‘dekarbonizacja’ gospodarki unijnej jest też bezpośrednim atakiem wobec opartej na węglu polskiej energetyki. Tym samym podważa bezpieczeństwo energetyczne Polski.

System handlu emisjami w UE nie działa zgodnie z oczekiwaniem jego twórców. Cena emisji CO2 spadła do ok. 5 Euro za tonę co w praktyce stanowi zagrożenie dla sektora odnawialnych źródeł energii. Ten szczęśliwy skądinąd dla Polski proces spotyka się z gwałtownym przeciwdziałaniem. Komisja Europejska zaproponowała …wycofanie z rynku pozwoleń na emisje 900 mln ton CO2.  Ot, taka delikatna ingerencja biurokratów w mechanizm rynkowy. Oczywiście chodzi o ratowanie interesów firm zaangażowanych w budowanie farm wiatrowych itp.

Niepewność co do opłat za emisje CO2 i dość nieoczekiwany spadek hurtowych cen energii w Polsce powoduje trudności w projektowaniu budowy nowych elektrowni. Opłacalność elektrowni opartych na węglu okazuje się niewystarczająca w zderzeniu z dotowaną energią z odnawialnych źródeł. W interesie Polski jest utrzymanie znaczącego udziału tej tradycyjnej energetyki jednak nie jest jasne jak sobie poradzimy z nakazem unijnym uzyskania 15% energii z OZE do roku 2020 bez znaczących dopłat do tego sektora. To z kolei rujnuje biznesplany tradycyjnych producentów.

Nie dość, że mamy problem z emisjami CO2. Niedługo zaczną obowiązywać przepisy unijnej dyrektywy ograniczającej emisje pyłów przemysłowych. O ile walka z CO2 może budzić wątpliwości o tyle ograniczanie ilości pyłów jest niewątpliwie w interesie zwykłych ludzi. Jednak dla polskiej energetyki to kolejne poważne wyzwanie. Duża część polskich elektrowni i elektrociepłowni będzie musiała być zastąpiona nowymi instalacjami. Niektórzy analitycy w Polsce przewidują, że spowoduje to dodatkowy wzrost konsumpcji gazu o ok. 5 mld m sześć., nie mówiąc o kosztach. Bilans gazu znowu stanie się bardzo napięty.

W sytuacji wydawałoby się znowu krytycznej Opatrzność zrządza, że w Polsce mamy duże pokłady skał łupkowych. Polscy geologowie wiedzieli od dawna, że w tych skałach jest zawarty metan. Nie było jednak żadnej dostępnej metody jego uwolnienia i wydobycia. Rewolucja łupkowa w Ameryce pokazała, że niemożliwe stało się możliwe. Lawinowy rozwój wydobycia gazu ze złóż niekonwencjonalnych w USA spowodował rewolucję na rynku gazu nie tylko w Ameryce ale i w skali globalnej. Dość powiedzieć, że wstrzymanie importu LNG do USA spowodowało drastyczny spadek jego cen a to bezpośrednio poprawi opłacalność importu LNG do Polski przez budowany terminal w Świnoujściu.

Ważniejsze jednak są dla Polski nowe możliwości związane z perspektywą uruchomienia produkcji gazu z łupów w naszym kraju. Zasoby gazu łupkowego są różnie oceniane, ale trzeba zaznaczyć, że żadne przewidywania nie są jeszcze oparte na wynikach z odwiertów obecnie wykonywanych z zastosowaniem wierceń horyzontalnych i szczelinowania hydraulicznego. Wg raportu U.S. Energy Information Administration z 2011 roku w Polsce zasoby prognostyczne wynoszą 5.3 bln m sześć. Ta ilość gazu wystarczyłaby nam na kilkaset lat. Wg danych polskiego Państwowego Instytutu Geologicznego prawdopodobne zasoby gazu łupkowego wahają się między 346 i 768 mld m sześc. Ten raport polskiego PIG oparty jest o dane z 39 odwiertów wykonywanych w latach 1950-1990. Szacunki będą weryfikowane wraz z napływem danych z nowych odwiertów. Wg U.S. Geological Survey mamy w Polsce jedynie 38,1 mld m sześć gazu łupkowego. Praktyczna weryfikacja tych tak rozbieżnych wstępnych szacunków musi nastąpić po uzyskaniu danych od firm, które w ostatnich latach dostały koncesje na poszukiwanie gazu ze złóż niekonwencjonalnych. Wydanych zostało 112 koncesji kilkunastu firmom, w tym Marathonowi, Chevronowi, Talismanowi, polskiemu Orlenowi, PGNiGowi i Lotosowi. Wykonano do tej pory ponad 40 odwiertów, ale jedynie kilka z zastosowaniem wierceń horyzontalnych i szczelinowania hydraulicznego. Przewiduje się, że pierwsze realne wyniki będą dostępne w przyszłym roku.

Problemem jest w Polsce ciągły brak nowoczesnego prawa regulującego ten nowy typ aktywności wydobywczej. Projekt odpowiedniej ustawy został złożony przez będące w opozycji Prawo i Sprawiedliwość już w listopadzie 2011 roku. Rządząca koalicja używając proceduralnych wybiegów wstrzymuje procedowanie tej ustawy a tymczasem rządowy projekt jest równolegle przygotowywany. Można mieć tylko nadzieję, że po pierwsze konieczne nowe prawo będzie szybko uchwalone a po drugie, że zapewni podstawowe warunki dla rozwoju tego nowego sektora polskiej gospodarki. Zarówno wersja przygotowana przez opozycyjną partię Kaczyńskiego jak i poddana publicznej ocenie wstępna wersja rządowa oparte są w znacznym stopniu na rozwiązaniach norweskich i duńskich. Osobną sprawą są kwestie podatkowe. W projekcie rządowym proponuje się „government take” na poziomie ok 40%. Oczywiście firmy mają wiele uwag, ale wszyscy wiedzą, że dotychczasowa pustka legislacyjna musi być wypełniona a im szybciej to się stanie tym lepiej dla inwestorów.

Ważne jest oczywiście, czy technologie opracowane w Stanach dadzą się zastosować bez specjalnych modyfikacji w Polsce. To może decydować o początkowej wydajności odwiertów a w przypadku koniecznych modyfikacji może opóźnić rozpoczęcie wydobycia na większą skalę. Pamiętamy też, że rozwój tego sektora w USA nie przebiegał liniowo. Sukces przyszedł po wielu latach uciążliwych prac badawczych.

Samo pojawienie się możliwości uruchomienia wydobycia gazu ze złóż niekonwencjonalnych w Europie /szybko okazało się, że duże złoża łupków są we Francji, Wielkiej Brytanii, Bułgarii, na Ukrainie a także w Niemczech/ sprowokowało uprzedzające ataki ze strony różnych przeciwników. Oczywiście w pierwszym rzędzie zaprotestowały organizacje ekologiczne najchętniej powtarzając brednie z filmu „Gasland”. Jednak dużo poważniejszy jest opór ze strony obawiającej się taniego gazu w Europie konkurencji.

Po pierwsze rosyjskie firmy surowcowe, przede wszystkim Gazprom walczą o utrzymanie monopolu lub w najgorszym razie pozycji dominującej w Środkowej Europie, w tym w Polsce. Po drugie ta część niemieckiego przemysłu, która związała się z sektorem odnawialnych źródeł energii obawia się, że tanie i bliskie źródło gazu ostatecznie wywróci rachunki biznesowe w tym sektorze. Po trzecie lobby nuklearne we Francji chce w spokoju eksploatować swoje elektrownie, które będą się jeszcze amortyzowały kilkadziesiąt lat. Jak widać jest niestety wiele ośrodków zainteresowanych utrudnianiem a najlepiej uniemożliwieniem sięgnięcia po gaz łupkowy w Europie. Wykorzystywane będą do tego unijne instytucje i legislacja. Jeśli nie wprost to pośrednio. Z wielką uwagą staramy się pilnować wszelkich nowych projektów legislacyjnych dotyczących ochrony środowiska, gospodarki wodnej, bezpieczeństwa energetycznego/ jest ciągle domena państw narodowych!/ etc.

Możliwości jakie Polsce może przynieść sukces w eksploatacji łupkowych złóż jest nie do przecenienia. Już wydobycie na poziomie 10 mld m sześć rocznie zlikwidowałoby problem zależności od Rosji. Każde większe ilości będą stanowiły istotny wkład w bezpieczeństwo energetyczne sojuszników w Europie a dla Polski może to być istotne źródło dochodów. Staramy się chłodno i obiektywnie oceniać szanse, ale równocześnie uważam, że powinniśmy rozwój sektora gazu łupkowego traktować w Polsce jak kwestię strategiczną wykraczająca poza jedną czy drugą kadencję parlamentu i wykraczająca poza odpowiedzialność jednego rządu. To dla Polski sprawa podobna w skutkach jak w latach 90 tych członkostwo w NATO i wymaga narodowego consensusu dla osiągnięcia sukcesu. Niepokoi nas w Prawie i Sprawiedliwości powolność rządzącej koalicji w przygotowaniu legislacyjnych podstaw, które pozwolą bezpiecznie i z sukcesem rozwijać ten nowy przemysł w Polsce.

Powodzenie da nam narzędzie konieczne do utrzymania suwerenności energetycznej, pozwoli Polsce odgrywać role podmiotową w polityce europejskiej pomimo tendencji do rozwiązywania problemów Środkowej Europy przy niemiecko-rosyjskim stole.

 

W kategorii: Publikacje wpisany przez Magdalena

Ilość komentarzy do artykułu: Możliwość komentowania Polska świetlana przyszłość została wyłączona

Możliwość komentowania została wyłączona.